Darmowa konsultacja

Historia wolności finansowej Anny i Adama.  

Na początku 90 lat przeprowadziłam się z małego miasteczka do Warszawy, aby studiować. Szybko udało mi się zaczepić w jednej z międzynarodowych korporacji, która wchodziła wtedy do Polski. Bardzo dużo pracowałam, również w weekendy. Ale opłaciło się, dzięki wszystkim tym wyrzeczeniom szybko awansowałam w korporacyjnej hierarchii.

Dla kogoś takiego jak ja, młodej dziewczyny z małego miasteczka, to było prawie jak amerykański sen.

Z perspektywy czasu muszę przyznać, że w tamtym okresie naprawdę sprzyjało mi szczęście. Pomimo, że prawie nie wychodziłam z biura udało mi się spotkać kogoś wyjątkowego i się zakochać. Fakt że mój przyszły mąż Adam pracował trzy biurka dalej i też prawie nie wychodził z pracy, trochę nam pomógł.

Czas mijał, pojawiły się dzieci, ale za każdym razem szybko wracałam do pracy. W międzyczasie zmieniłam korporację, dla której pracowałam, mąż zmienił pracę dwukrotnie.

Pierwsza refleksja przyszła gdzieś około 40. Zaczęliśmy więcej rozmawiać z mężem o tym, jak widzimy nasze życie w przyszłości. Byliśmy „dziećmi korporacji” ze wszystkim tego konsekwencjami, zarówno tymi dobrymi, jak i złymi.

Z jednej strony to, co robiliśmy dawało nam satysfakcje, oboje byliśmy z Adamem na takim etapie naszych karier zawodowych, że jeszcze mieliśmy coś do wygrania, coś do osiągnięcia. Ale wiedzieliśmy też, że chcemy w przyszłości spróbować innego życia.

Mniej więcej wtedy poznaliśmy Remigiusza, to było przypadkowe spotkanie, na imprezie organizowanej przez naszych wspólnych znajomych. Wtedy też Remigiusz wspomniał coś o „wolności finansowej” o tym że to jest super, że on sam właśnie buduje taką wolność dla siebie i swojej rodziny.
Wtedy wydawało nam się że wolność finansowa to coś dostępnego wyłącznie dla krezusów z doliny krzemowej albo dzieci milionerów. Ja zaczęłam czytać w internecie, a mąż spytał o Remigiusza gospodarzy imprezy, na której się poznaliśmy. Gorąco nam go polecili.

Postanowiliśmy się spotkać i porozmawiać o naszych finansach. Perspektywa tego, że już nie będziemy musieli pracować zarobkowo, a mimo to będzie nas stać na komfortowe życie, była kusząca. Szczerze mówiąc, była bardzo kusząca, byłam podekscytowana na samą myśl.

Po szczegółowej analizie usłyszeliśmy werdykt…”Jeśli będziecie trzymali się zaproponowanego przeze mnie planu, osiągniecie wolności finansowej zajmie wam 15 lat”. Plan zakładał optymalizacje naszych wydatków oraz intensywne oszczędzanie i inwestowanie.

Początkowo ta optymalizacja kojarzyła mi się z zaciskaniem pasa, ale okazała się być niczym innym, jak mądrzejszym wydawaniem. Dziś żałuję, że tak późno zaczęliśmy zwracać należytą uwagę na to, jak wydajemy. Przez te wszystkie lata naprawdę dużo pieniędzy głupio przeciekło nam przez palce.

Wolność finansową udało nam się osiągnąć, gdy ja miałam 54 lata a mąż 56. To naprawdę super uczucie. Wiem, że może to zabrzmi niemądrze, ale naprawdę czuliśmy się wtedy wolni, jak nigdy przedtem.

Postanowiliśmy, że kończymy z pracą w takiej formie, jak robiliśmy to dotychczas. Chcieliśmy mieć więcej czasu dla siebie i dla naszej rodziny. Nie odłożyliśmy aż tyle, żeby szastać pieniędzmi na prawo i lewo, ale stać nas na dobre życie, które daje mi wielką satysfakcje.

Dużo podróżujemy, staramy się aktywnie, ale z wyczuciem uczestniczyć w życiu naszych dzieci. Ja realizuję się jako najlepsza szefowa kuchni i ogrodnik po lewej stronie Wisły. Adam nie wytrzymał i po pół roku ogrodnictwa i pszczelarstwa wrócił do pracy na jedną czwartą etatu. Aktualnie doradza startupom z branży, w której przepracował ostatnich 15 lat. Ale teraz to już raczej hobby.

Z perspektywy czasu uważam, że zawalczenie o naszą wolność finansową było najlepszą decyzja w naszym życiu. Cieszę się na myśl o tych następnych, latach kiedy jeszcze ciągle w dobrym zdrowiu będziemy mogli podróżować i kolokwialnie mówiąc, cieszyć się życiem.

Reasumując, wolność finansowa, gorąco polecam!